poniedziałek, 27 marca 2017

Eurotrip 2016 - część I


I nareszcie nadeszła kalendarzowa wiosna… Dni stają się coraz dłuższe, za oknem coraz częściej można spotkać słońce, a termometr wskazuje już wyłącznie dodatnie temperatury. Co to oznacza? Oznacza to początek planowania wakacji 2017! W związku z tym chciałybyśmy zaprosić Was na opowieść o naszym Eurotripie 2016, o tym jak powstał pomysł, o początkach planowania oraz o tym co warto zobaczyć, a na co nie warto przeznaczać czasu zwiedzając poszczególne kraje.


Pewnego dnia, po dłuższej przerwie w naszej znajomości, postanowiłyśmy się spotkać w kawiarni na plotki. Jak to bywa w takich momentach, tematy nam się nie kończyły, aż w końcu rozmowa zeszła na nieco wybujałe plany związane z wakacjami. Okazało się, że obie planowałyśmy zwiedzić Europę w wakacje 2016, jednak każda w nieco inny sposób. Magda planowała wybrać się na studencki wyjazd po Europie typu Eurocamp, jednak Klaudia chciała spróbować podróżować po Europie na własną rękę. Choć ten drugi pomysł brzmiał niesamowicie kusząco, początkowo został uznany jedynie za nieosiągalne (choć piękne) marzenie. Jednak pomysł takiej formy wyjazdu był na tyle kuszący, że znalazłyśmy więcej argumentów za niż przeciw. Po dłuższej rozmowie, obydwie zaczynałyśmy być coraz bardziej przekonane, że naprawdę może się udać! Pomimo naszego optymizmu, bardzo ciężko przychodziło nam przekonywanie ludzi, że te marzenia mogą się ziścić. Wiadomo, obie miałyśmy momenty zwątpienia (np. wtedy, gdy brakowało nam kompletu osób na miesiąc przed planowanym wyjazdem), jednak do końca wierzyłyśmy w to, że będą to najwspanialsze wakacje na jakich dotychczas byłyśmy.


Na przekór innym i pomimo tych wszystkich niemiłych i podcinających skrzydła docinków zaczęłyśmy zastanawiać się co tak właściwie musimy zrobić, aby pojechać w podróż po Europie. Ta kwestia została już w pełni opisana >tutaj<.
Na samym początku nasze plany były naprawdę wybujałe, ponieważ na naszej pierwotnej mapie z planem wyjazdu miałyśmy zaznaczone niemalże wszystkie kraje Zachodniej Europy:

Pierwszy plan wyjazdu 

Dopiero po ustaleniu już bardziej realnego planu wyprawy z (nadal niepełną) ekipą stwierdziliśmy, że naszym celem są: Portugalia, Gibraltar, Hiszpania, Francja, Monako i Włochy (choć i ten plan został w późniejszej części wypadu uszczuplony, ale o tym później).

Ostateczny plan wyjazdu

Na wyjazd postanowiłyśmy przeznaczyć dwa tygodnie. Uznałyśmy, że najrozsądniej będzie wyruszyć w podróż na początku września, aby nie napotkać przesadnie dużej ilości turystów oraz dlatego, ponieważ ceny w dużych miastach po sezonie są znacznie niższe. Co faktycznie się sprawdziło.
Początkowo w naszych planach pierwszym punktem zwiedzania były Włochy, ostatnim Portugalia, po której miałyśmy wrócić bezpośrednio do Polski. Jednak Magda wpadła na wspaniały pomysł żeby zrobić na odwrót. Z Polski miałyśmy pojechać do Portugalii i całego tripa zakończyć we Włoszech. Powody ku temu były proste. Doszłyśmy do wniosku, że na początku wyjazdu będziemy w pełni sił i droga, która będzie trwała 2 dni w ciągu nie będzie nam straszna. Dodatkowo jeżeli coś pójdzie nie tak zawsze możemy zrezygnować z paru miejsc, które znajdują się bliżej Polski, czyli będzie istniało większe prawdopodobieństwo na zwiedzenie ich w przyszłości.  Mając przeznaczone zaledwie 14 dni na wyjazd stwierdziłyśmy, że najlepiej będzie rozpocząć zwiedzanie od miejsc, które najbardziej nas interesują, czyli Portugalia i Hiszpania. W razie, gdyby nie starczyło nam czasu na zwiedzenie wszystkich planowanych krajów, wolałyśmy zrezygnować z Francji i Włoch niż z Portugalii.



Po ustaleniu faktów i kwestii, które jeszcze musimy zorganizować, zaczęłyśmy planować dokładną trasę i miejsca, które chciałybyśmy zobaczyć, aby móc ją później przedstawić osobom, które byłyby chętne z nami pojechać. Jak zaplanować trasę na tripa opisałyśmy >tutaj<.

Następnie, mając już ustalony termin wyjazdu, zaczęłyśmy się zastanawiać jakim środkiem transportu chcemy wybrać się w podróż. Żadne z nas nie miało na tyle zdatnego samochodu aby dojechać nim aż do Portugalii. Co więcej, jazda samochodem nie napawała nas optymizmem, ponieważ trzeba by było zatrzymywać się na każdy siku stop, a gotowanie posiłków byłoby utrudnione (musiałybyśmy zabrać ze sobą butle z gazem). W samochodzie jest też mało miejsca, więc moglibyśmy się nie wysypiać, a koszty za paliwo dzielilibyśmy tylko na cztery osoby. Po licznych rozważaniach doszliśmy wszyscy do wniosku, że kamper to najlepsze rozwiązanie na tak dalekie trasy, dlatego zaczęliśmy poszukiwania odpowiedniej sztuki. ;) Jak się później okazało, nie jest to ani łatwa, ani tania sprawa. Opisałyśmy już plusy i minusy płynące z wynajmu kampera oraz jak nie dać się wrobić przy jego wypożyczeniu o >tutaj<.


Po tym, jak zorientowałyśmy się w temacie i dowiedziałyśmy się ile kosztować nas będzie wynajem kampera, oraz mając zaplanowaną już realną trasę, chciałyśmy obliczyć kosztorys (klik). Podliczając koszta płynące z wynajmu kampera, paliwa, opłat drogowych, kempingu, jedzenia i atrakcji okazało się, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem (paliwo nie podrożeje, nie rozsypie nam się silnik ani inne takie), to istnieje szansa na to, że zamkniemy się w 3000 - 3200 zł.


Wiedząc już wszystkie te rzeczy zaczęłyśmy rozglądać się za odpowiednimi osobami na ten wyjazd, które zechcą współdzielić z nami kampera przez całe dwa tygodnie. ;) Jak się później okazało, ta kwestia była chyba najważniejszą ze wszystkich spraw do zorganizowania. Chcąc, abyście uniknęli kłopotów oraz ku przestrodze zapraszamy Was tu: >klik< w celu dowiedzenia się jak dobrać do ekipy zorganizowanych i odpowiedzialnych ludzi tak, abyście się nie pozabijali. ;)


Po zapakowaniu do kampera wszystkich rzeczy z naszej listy >klik< zaczęliśmy się udomawiać. Choć na początku było niełatwo przyzwyczaić się do współistnienia z pięciorgiem innych ludzi na kilkunastu metrach kwadratowych, z każdą kolejną godziną stawało się to coraz bardziej naturalne (albo chociaż obojętne). Ekscytacja sięgała zenitu. Z wielkimi uśmiechami na twarzy żagnaliśmy się z Polską, a w naszych głowach widniał już obraz cudownej, gorącej plaży wyściełanej białym piaskiem. Dwa dni w trasie, spanie na zmianę, na obiad ser w ziołach, kupa śmiechu, trochę strachu. Po drodze stało się kilka dziwnych rzeczy…

Ale o tym już w następnym poście :)
K&M

"Podróżować to żyć"
-Hans Christian Andersen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz