sobota, 7 stycznia 2017

Sylwester z Taizé




Pewnie co roku zastanawiasz się jak ciekawie spędzić sylwestra, jak wejść w nowy rok z niezapomnianymi przygodami i doświadczeniem na całe życie? Chciałbyś przy okazji nawiązać wiele nowych znajomości oraz poćwiczyć język angielski, niemiecki czy hiszpański bez dodatkowych kosztów? My znalazłyśmy na to sposób i chętnie się z wami nim podzielimy!


Już drugi raz było nam dane jechać na sylwestra z Taizé. Zapewne pierwszy raz słyszysz tą dziwną nazwę. Jest to wspólnota głównie dla wszystkich odłamów wiary chrześcijańskiej, dla osób z innej wiary oraz dla osób niewierzących. Ej! Nie bądźcie przerażeni! Jeszcze nie wiecie co wspaniałego może was czekać na takim wyjeździe. Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat wspólnoty odsyłamy Was do (w tym przypadku) niezawodnej cioci Wikipedii https://pl.wikipedia.org/wiki/Wsp%C3%B3lnota_Taiz%C3%A9.
Żadna z nas nie jest fanatyczką religijną, wierzymy w co wierzymy i nie mamy zamiaru nikogo nagabywać czy namawiać do wiary. Nie po to piszemy tego bloga. Naszym zamiarem jest zachęcić was do podróżowania, a jest to naszym zdaniem wspaniała okazja do zwiedzenia świata, a przy okazji przełamania bariery językowej czy nawiązania wielu nowych znajomości na całym świecie. My damy wam wszelkie informacje, które pomogą wam ocenić czy faktycznie warto wybrać się w podróż z Taizé.


Tego sylwestra spędziłyśmy na Łotwie, a dokładniej w samej jej stolicy - Rydze.  Ostatni, a zarazem pierwszy nasz wyjazd ze wspólnotą zaprowadził nas do serca Włoch, czyli Rzymu. Było to cztery lata temu. Wyjazd okazał się tak cudowny, że postanowiłyśmy znów wyjść przygodzie naprzeciw i tak trafiłyśmy do Rygi.


Każdego roku wyjazdy te są organizowane w innym miejscu Europy. To daje możliwość zwiedzenia całej, niezbyt taniej Europy za o wiele mniejsze pieniądze! Ty musisz jedynie opłacić we własnym zakresie przejazd do celu, a w cenę najczęściej jest już wliczone ubezpieczenie (około 300 zł w zależności od przewoźnika i miejsca zamieszkania). Na miejscu płacimy około 50 euro (waha się to z zależności od państwa ale różnice są niewielkie, około 5 euro). Ta cena obejmuje wyżywienie, nocleg i przejazdy komunikacją miejską w całym mieście. Organizatorzy stają na głowie aby zapewnić nam bezpieczeństwo, najlepszy komfort pobytu oraz starają się o to, aby czas spędzony na miejscu nie był nudny. Wyręczają oni nawet w dojazdach do miejsca zamieszkania czy dojazdach na miejsce wydawania posiłku. Na miejscu dostaje się na własność świetnie skonstruowaną mapę miasta, która jest naprawdę przydatna podczas zwiedzania miasta. Na niej naniesiony jest również rozkład jazdy metra, pociągów, autobusów, trolejbusów i innych środków transportu, z których można korzystać podczas pobytu w danym mieście. Dostaniecie też książeczkę z wydarzeniami, które organizuje wspólnota. Wiemy, wiemy… Jak zobaczycie przykładową rozpiskę na internecie to wpadniecie w panikę. Spokojnie! Nikt nie będzie zmuszać was do korzystania z tych wydarzeń. Jedziecie tam indywidualnie (o ile macie 18 lat i nie potrzebujecie opiekuna) i to od was zależy co będziecie robić na miejscu. My przykładowo chętnie korzystałyśmy z wieczornego spotkania, które uszczęśliwi każdego kto lubi posłuchać chóru czy dźwięków instrumentów. Uczestniczyłyśmy w tych spotkaniach, ponieważ same tego chciałyśmy. Ba! Szłyśmy na to z wielką przyjemnością i nikt nie wtykał nosa dlaczego nie chodzimy na inne wydarzenia. Za to tak bardzo cenimy ten wyjazd oraz organizację Taizé. :)


Teraz po kolei opiszemy jak wygląda taka wycieczka, począwszy od wyjazdu aż po powrót. O wyjeździe powinniście myśleć najpóźniej 1,5 miesiąca przed sylwestrem. W tym roku organizator wymagał aby zgłoszenia elektroniczne docierały najpóźniej do 1 grudnia. Po przyjęciu zgłoszenia dostajecie na maila numer waszej grupy oraz parę wskazówek do wyjazdu. W grupie może być dowolna ilość ludzi.  Następnie Waszym zadaniem jest znaleźć osobę organizującą wyjazd autokarem w pobliżu waszego miejsca zamieszkania, bądź możecie zorganizować przejazd na własną rękę (np.samochód, samolot). My, aby znaleźć osobę organizującą z naszej okolicy, przeszukałyśmy Facebooka, pytałyśmy naszych babć i poszłyśmy po radę do Kościoła. Pierwszy raz jechałyśmy z Jastrzębia Zdroju, a teraz z Cieszyna. Cała impreza zaczyna się 28 grudnia rano, a kończy 1 stycznia nowego roku o godzinie 16:00. Najczęściej wyjeżdża się 26 grudnia, jednak to zależy od tego jak daleko mieszkacie od miejsca spotkania. W mailu przypomną wam aby wydrukować, wypełnić i zabrać ze sobą karty uczestnika. Gdy dojedziecie na miejsce, udacie się z całym autokarem do punktu rozdzielenia waszej grupie okolicy, w której będziecie mieszkać. Nocleg najczęściej zapewniony jest u rodziny, która przyjmuje Was za darmo i bezinteresownie. Jest to świetna okazja aby poznać nową kulturę. Wasi współlokatorzy dobierani są tak, aby w jednym miejscu nie mieszkali sami Polacy, a osoby o różnych kulturach, posługujące się różnymi językami. Możecie także zostać ulokowani w miejscu zbiorowym takim jak szkoła czy sala fitness, dlatego organizator radzi aby wziąć ze sobą karimatę i śpiwór. Na takie wydarzenie polecamy karimaty samonadmuchujące się. Rodzina zapewnia wam codziennie śniadanie oraz obiad pożegnalny 1 stycznia. Tradycją jest aby każdy z uczestników przywiózł ze sobą drobny podarunek dla rodziny goszczącej. Jest to forma podziękowania za gościnę. My w tym roku we trójkę złożyliśmy się na kupno figurki aniołka, świeczników i pierników toruńskich. Nasza rodzinka okazała się być tak wspaniała, że postanowiłyśmy dodać do prezentów jeszcze wino.


Obiad i kolację zapewnia Wam organizator w wyznaczonych miejscach. Kolację dostajecie podczas odbierania obiadu. Najczęściej jest to tak zwany suchy prowiant, na który składa się chleb, ser, szynka, jogurty, najróżniejsze batony, owoce i woda. Organizatorzy starają się umilić nam czas i aranżują różnego rodzaju wyjścia (na przykład do muzeów).
Nadchodzi czas wyjazdu. Każdy kraj ma inne miejsca wyjazdu autokarów. Wszelkie informacje na ten temat znajdziecie w papierach, które dostaniecie na początku.


Pewnie chcecie dowiedzieć się jak wyglądały nasze wyjazdy z Taizé. My chętnie wam je opiszemy :)
Pominiemy opisywanie drogi do Rzymu czy Rygi ponieważ najistotniejszą informacją jest skąd wyjeżdżałyśmy, a to już wiecie. Jak pewnie sami zauważyliście oba miejsca pobytu różnią się między sobą temperaturą. W przypadku Rzymy - miło jest chodzić w lekkiej kurtce w środku zimy, podczas gdy w Polsce termometr wskazuje temperaturę poniżej 0 stopni Celsjusza, za to na Łotwie pogoda była praktycznie identyczna jak w Polsce.


Zarówno we Włoszech jak i na Łotwie dane nam było poczuć gościnność i serdeczność mieszkańców. W Rzymie spałyśmy u zakonnicy, która prowadziła sierociniec. Specjalnie na nasz przyjazd zaczęła uczyć się języka angielskiego abyśmy bez problemu mogli się z nią porozumieć. Ten sierociniec bardziej przypominał czterogwiazdkowy hotel, więc znalazło się dla nas sporo miejsca do spania (Wtedy karimata okazała się być bardzo przydatna). Przygotowała dla nas pokój zabaw i salę gimnastyczną. Nasza grupa liczyła 8 osób, dlatego nie dostaliśmy noclegu u rodziny. W Rydze przyjęła nas rodzina, która udostępniła nam salę fitness. Mieszkałyśmy w miasteczku Tukums oddalonym o 67 km od Rygi. Wydawać by się mogło, że było to dosyć odległe miejsce, ale nie odczułyśmy tego, ponieważ autobusy rano i wieczorem kursowały między Rygą a Tukums. Ku naszemu zaskoczeniu nasza host family spała razem z nami w pomieszczeniach biurowych. Dla każdego z osobna przygotowali materace i poduszki, aby wygodniej nam się spało. Bardzo dbali o to, abyśmy nie zgłodnieli. Nasz stół był zawsze pełen jedzenia. Specjalnie na nasz przyjazd zatrudnili panią, która podawała nam jedzenie i sprzątała cały obiekt. Czy można było prosić o więcej? Ponadto nasza rodzinka nas zaskoczyła i załatwiła nam lodówkę na wyłączność. Życzliwość i uczynność ludzi nie zna granic :)


Na obu wyjazdach miałyśmy możliwość zobaczenia morza. W Rzymie pogoda sprzyjała kąpielom, a w Rydze spełniłyśmy swoje marzenie i pojechałyśmy nad morze w środku zimy. Dokładniej nad Zatokę Ryską, ale można podciągnąć ją pod morze Bałtyckie. Odwiedziłyśmy za darmo Muzeum Watykańskie i Tukums Museum of Art. W Rydze postanowiłyśmy wybrać się dodatkowo do Rigas Motormuzejs. Wszystkim polecamy je bardzo serdecznie. Bilet ulgowy kosztuje 5 euro, które warto wydać.


Na wyjeździe w Rydze nie zabrakło atrakcji, które same sobie zgotowałyśmy. Przebudziłyśmy się o 7:00 i panna K. (lekko zaspana) sprawdzała, o której godzinie jedzie specjalny autobus Taize do centrum Rygi. Niestety oczy miała chyba za bardzo zamknięte, ponieważ zamiast przeczytać 11:15, przeczytała 11:45… Po przyjściu na przystanek zaskoczył nas brak ludzi. Wtedy wiedziałyśmy, że coś jest nie tak. Znalazłyśmy więc autobus, który regularnie kursuje z Tukums do Rygi i wsiadłyśmy do niego. Na domiar złego w połowie drogi zachciało się nam tak bardzo siusiu, że byłyśmy zmuszone zatrzymać autobus i z niego wysiąść. Po załatwieniu potrzeby stałyśmy na nieznanej nam stacji benzynowej  bez pomysłu jak dojechać do celu innym autobusem. Wpadłyśmy jednak na pomysł złapania stopa. Kolejny raz nie zawiodła nas uprzejmość ludzi. Już za pierwszym podejściem wsiadłyśmy do auta i dostałyśmy się na miejsce. Oczywiście był z nami nasz bodyguard, dlatego żaden stop nie był nam straszny. :) Podczas drogi na Łotwę zatrzymałyśmy się aby zwiedzić Wilno. Miasto nie zrobiło na nas aż tak wielkiego wrażenia, za to jesteśmy zachwycone pięknem tamtejszych Jarmarków Bożonarodzeniowych. Nie są one tak zatłoczone jak na zachodzie Europy, jednak jest na nich znacznie taniej i można na nich miło spędzić czas. Warto wspomnieć, iż ozdoby były o wiele bardziej spektakularne! W sercu Rygi również odwiedziłyśmy kilka jarmarków. Dzięki temu, iż nie zastałyśmy tam tłumów, czułyśmy się o wiele bardziej komfortowo niż na Jarmarku w Wiedniu. Miasto zwiedziłyśmy wzdłuż i wszerz, a do domu wróciłyśmy z uśmiechem i zapałem do kolejnych wyjazdów :)


Następne noworoczne spotkanie Taize odbędzie się w Szwajcarii w Bazylei i gorąco was zachęcamy do skorzystania z tego wyjazdu! Obiecujemy, że nie będziecie żałować. Jeśli masz pytania, zostaw je w komentarzu lub napisz do nas na facebook’u. :)
K&M

"Jeśli odrzucasz jedzenie, ignorujesz zwyczaje, obawiasz się religii i unikasz ludzi, lepiej żebyś został w domu.''
- James Michener

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz