sobota, 19 listopada 2016

Jak wynająć kampera i nie dać się wrobić?


Wynajęcie kampera wydaje się być prostym zadaniem. Gdy zaczynasz przewracać internet do góry nogami okazuje się jednak, że są to jedynie pozory. Ceny wynajmu potrafią zmrozić krew w żyłach, a do tego trzeba bardzo uważać na osoby, od których wynajmujemy kampera. Jak zawsze damy wam kilka wskazówek jak uniknąć przepłacania i nie dać się wrobić oszustom.

Planując eurotripa na początku myśleliśmy, aby jechać samochodem. Jednak nie chcieliśmy tracić czasu na szukanie pól namiotowych oraz przymusowe przystanki na WC. W dodatku podczas jazdy autem częściej musielibyśmy robić postoje na odpoczynek kierowców. Te argumenty przekonały nas że lepiej byłoby pojechać kamperem. Najpierw szukaliśmy wypożyczalni przez internet. Niestety ceny stanowczo przewyższały nasz budżet. Sięgały nawet do 500 zł za dobę. Postanowiliśmy zapytać znajomych czy nie znają kogoś, kto wypożycza kempery lub kogoś kto wypożyczał już kiedyś kampera i może polecić zaufaną firmę. Zostałyśmy skierowane na stronę allegro właścicieli kampera. Jest to najtańsza oferta w naszej okolicy jaką udało nam się znaleźć. Polecamy szukać podobnych ofert pod hasłami #kamper, #camper, #wynajem, #wakacje. Niestety w sezonie letnim takie usługi są droższe niż w zimowym.


Zanim wypożyczyliśmy kampera nabyliśmy sporą wiedzę jak nie dać się oszukać i naciągnąć na dodatkowe koszta. Wyrachowani wynajmujący znają sposoby na to, aby nie musieć oddawać kaucji, która wynosi zazwyczaj około 2000 zł. Najlepszą ich metodą jest wypożyczenie “sprawnego” kampera. Zaczyna się on rozpadać w trakcie jazdy. Czyli odpadają np. szuflady. A na koniec dowiadujecie się, że brakuje naczyń i sztućców. Takim sposobem idzie pozbyć się całej kaucji. Aby tego uniknąć podczas odbioru polecamy sprawdzić sprawność wszystkich sprzętów przy właścicielu oraz udokumentować na zdjęciach całą część wewnętrzną i zewnętrzną kampera. Warto też z osobna sfotografować każde wgniecenia i rysy. Jesteśmy wtedy pewni, że nasze pieniądze są bezpieczne o ile sami czegoś nie zepsujemy albo nie skasujemy zdjęć-dowodów. ;)

Nam przytrafiło się narobić parę szkód. Dwie z nich naprawiliśmy bezproblemowo, niestety jedna okazała się dość poważna i nadal czekamy na odpowiedź ile będzie kosztowała jej naprawa. Jedną z nich jest wyrwane łóżko z zawiasów na tyłach kampera. Świadomi konsekwencji (mandatu) spaliśmy w łóżkach podczas jazdy, ponieważ jechaliśmy bez przerwy ponad czterdzieści godzin. Niestety kolega który właśnie prowadził nie zauważył progu zwalniającego. Siła uderzenia ciałami osób śpiących wyrwała łóżko. Z tym problemem poradzili sobie chłopcy po powrocie do Polski. Drugim uszkodzeniem była złamana obudowa piecyka grzewczego. Ktoś (do dzisiaj nie wiemy kto) stanął na nią podczas wchodzenia na łóżko. Na szczęście udało nam się kupić tą część w serwisie w Polsce i ją sprawnie wymienić. Ostatnie i najgorsze uszkodzenie było spowodowane uderzeniem budą kamepra w niski dach na stacji benzynowej. Pozostało wgniecenie, którego nie udało nam się naprawić i po dziś dzień oczekujemy na werdykt o wysokości szkód.


Kiedy wybieraliśmy kampera mieliśmy do wyboru trzy modele. Wybraliśmy najtańszego, który pomieści 6 osób. Dzięki temu koszty mogliśmy podzielić na większą ilość osób i cała podróż automatycznie wyszła nas taniej.

Bardzo polecamy zabrać ze sobą kable rozruchowe. Nam uratowały cały wyjazd aż 4 razy! Na początku wydawało się nam, że to wina przetwornicy prądu. Za drugim razem byliśmy pewni, że jeden z akumulatorów nawala i to jego wina. Nie było to prostym zadaniem znaleźć osobę, która zatrzyma się i pomoże odpalić nasz akumulator od swojego. Ostatnim razem było to wręcz niemożliwe. Nikt nie chciał się zatrzymać ponieważ był środek nocy i zaparkowaliśmy na zamkniętej stacji benzynowej. Wtedy chłopcy nauczyli się odpalać wadliwy akumulator od naszego drugiego sprawnego. Także pamiętajcie, aby wziąć ze sobą kable rozruchowe!


Przypominamy żeby w czasie kontroli na czas zapinać pasy! Wiadomo, że podczas całej wyprawy trwającej często kilkadziesiąt godzin nie będziemy (cały czas) siedzieć zapięci pasami. Szczerze mówiąc nam przytrafiło się to tylko raz, właśnie podczas kontroli policji. Za niezapięte pasy (we Francji) mandat wynosi aż 200 euro od osoby, które trzeba zapłacić na miejscu. Przypadkiem znalazłyśmy sposób na to, aby policja nie zauważyła, że szybko schodzimy z łóżek, siadamy i zapinamy pasy. Zupełnie nie mając tego na celu zawiesiliśmy ręczniki zahaczając je za łóżko nad kierowcą, dzięki czemu nie było widać przez przednią szybę co dzieje się w środku kampera. Policję widać z daleka więc wystarczy, że kierowca zawiadomi resztę, aby mogli zająć miejsca siedzące i zapiąć pasy.

Jedynym minusem podróży kamperem jest strach przed włamaniem. Kiedy wypożyczałyśmy go nastraszyli nas, że żadna ekipa w tym roku nie wróciła nieokradziona. Na całe szczęście udało nam się tego uniknąć :)
A co do plusów - cała podróż staje się ogromną przyjemnością. Podczas drogi można przygotowywać jedzenie na palniku, załatwić się, rozprostować kości czy wygodnie położyć. Dzięki temu zaoszczędzimy czas, zamiast marnować go na wyżej wspomniane czynności. Na postojach można wygodnie się wyspać. Bez problemu zmieścimy cały zapas jedzenia czy nasze bagaże. Spokojnie może zastąpić nam dom na parę tygodni.

PS: Nie zapomnijcie wziąć ze sobą kabli rozruchowych i latarek. Bez nich nie udałoby się nam powalczyć z akumulatorem i kablami w środku nocy. ;)
K&M


“Statek w porcie jest bezpieczny, ale przecież nie dlatego statki są budowane.”
John A. Shedd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz